wtorek, 3 października 2017

Nicodemo,nieśmiertelność i reinkarnacja.Powrót do świata duchów duchownego z Watykanu.Część II

                                                                            IV

                        Wokół moich zwłok.Prawda o wspólczuciu przyjaciół z Ziemi

Wiem,że chcielibyście szczegółowego opisu od kiedy przebudziłem się w świecie duchów, jednak nie mogę powiedzieć wszystkiego,co zaspokoi wasze oczekiwania -idei niematerialnych rzeczy dotyczących życia dusz.
Mimo to, tą krótką relacją postaram się  obudzić wasze zrozumienie i wątpliwości.
Nie tak daleki jest dzień kiedy spotkacie się z waszą rzeczywistością i pewnością,
wtedy z zadowoleniem przypomnicie sobie moje słowa,jeśli z ich powodu zrobiliście coś dobrego ,albo wręcz przeciwnie z obaw i niepewności nie pozostawiliście w swoim duchu żadnych oznak miłosierdzia.
Na wasze obawy i wątpliwości macie określony czas, bo Ziemia jest miejscem odkupień win i prób dla tych ,co właśnie mają wątpliwości,które nieustannie was atakują .Aby ochłodzić uczucia ducha,starajcie się inspirować wasze dzieła ,trwając w dobroci wobec stworzeń i w uwielbieniu Opatrzności-Ojca Wszechświata.

Po obudzeniu i zweryfikowaniu ,że nie umarłem i żyję,pierwszym ,co objawiło mi moje sumienie ,to wizja mojej materialnej powłoki ,w której błądziłem po świecie.
Obecność mojego już obojętnego ciała,bez światła,bez ruchu,bez życia,a mimo to otrzymującego zaszczyty na które nawet za życia nie zasłużyłem,spowodowało to straszliwą odrazę ,uczucie tak odpychające,że gdybym mógł to uciekłbym stamtąd,niestety nie mogłem ,ponieważ trzymała mnie siła silniejsza od mojej woli,to znaczy więź,która łączyła duszę z tymi zaczynającymi się rozkładać szczątkami.
Równocześnie obserwowałem siebie i zobaczyłem jako zdumiewający właściciel innego młodego i zwinnego ciała, podobnego do tego z którego niedawno wyszedłem.To wszystko było dla mnie niespodzianką,zamykałem oczy .a wciąż widziałem.Chciałem latać,a mimo wszystko nadal byłem w tym samym miejscu,jako świadek moich wcześniejszych myśli.
Aby pożegnać moje zwłoki przychodziły różne osoby,między innymi tacy, którzy darzyli mnie uczuciem przyjaźni,ale niewielu z nich uciskało serce,jeśli nie powiedzieć,że byli pełni strachu.
Wtedy zrozumiałem ile warci są ludzie,jak wiele hipokryzji można ukryć w pozornym pobożnym oddaniu religijnym, wielu towarzyszyło moim pozostałościom.ale mało kto szedł w duchu towarzysza lub przyjaciela.
Ta samotność duchowa była zasłużoną karą za moją aroganckość.

W końcu udało mi się całkowicie odłączyć od mojego ciała i zostawić tych,którzy byli niecierpliwi ,ponieważ nic jak tylko chcieli ,aby wkrótce zakończyły się ceremonie,które zobowiązywały ich ,by towarzyszyć mojemu ciału.
Przyznano mi potrzbną wolność,mogłem opuścić tamto miejsce ,aby zwrócić się do wszystkich moich znajomych i przyjaciół z Ziemi,po to,bym mógł zastanowić się nad wartością i prawdą uczuć.Korzytając z tej wolności ,przenosiłem się do miejsc,gdzie przejawiała się łaska miłości ,która przyciągała mnie w trakcie mojej ziemskiej egzystencji.
Ach,ile rozczarowań,bracia moi! Upadali jeden po drugim ,bo wszystko to widziałem już bez maski i zasłony złudzenia mojej dumy! Wtedy zrozumiałem,że przyjaźń na Ziemi to rzadki wyjątek,,że to nic jak kłamstwo miłości i sympatii,fałszywa moneta miłosierdzia,a przyczyną był własny interes i samolubstwo...
Moi przyjaciele byli bardziej przywiązani do siebie ,niż do przyjaźni,która jest dobrem dla każdego człowieka.
W tym wszystkim widziałem spełnienie wielkiego prawa sprawiedliwości,sumę ludzkiej miłości,która płynęła nade mną ,a miłość była w pełni taka sama ,jak ta,którą dawałem innym ludziom.
Ach bracia,płaczę! Płaczę za moje rozczarowania,za nędzę moich sentymentów i uczuć !
Pragnąłem odejść od tych oskarżycielskich miejsc,świadków mojego samolubstwa i wszelakiej innej marności,
Pragnąłem emancypować ,uciec od takich miejsc ,gdzie dominuje hipokryzja ,a fałsz rządzi zwyczajami.
Widząc obce serce ,miałem własne serce w oczach mojego ducha,nawet ignorując,że ludzie nie mogą czytać tajemnic moich sentymentów , mój wstyd bardzo mnie żenował.
Byłem sam na sam ze swoim sumieniem !Czułem się zagubiony i zdewastowany.
Na moje błędy i nieczystości spadał wzrok niezliczonych inteligentnych stworzeń,których światło biło niesamowitą czystością...

                                                                            V

                                      Światy odnowy.Ciało duchowe.Harmonie światła.

Wiecie jaką prędkość rozwija światło waszego słońca, pojawiające się w waszych oczach?
Więc ta prędkość jest niczym w porównaniu do tej z którą leciałem w niezmierzonej przestrzeni.
Nie latałem, a wędrowałem w eterze,w sposób,którego nie potrafię wyjaśnić,ani wy nie moglibyście zrozumieć.
Wędrowałem z jednego punktu do drugiego za pomocą mojej myśli i woli,ta wola nie pochodziła od mojego pragnienia,a od woli wyższej od mojej.
Moja aktywność,zarówno mechaniczna jak i moralna nie była wynikiem mojej spontanicznej woli,była efektem spełnienia najpiękniejszych praw,praw harmonijnych koncertów miłosierdzia Bożego.
Krążąc ,w pierwszej kolejności odwiedziłem serię światów szczęśliwszych niż Ziemia,z którą mają wiele podobieństw.Te światy są w zasięgu waszego wzroku.Mieszkańcy nie wiele różnią się od was,jeśli chodzi o organizm i warunki manifestujące życia i formy,w które są ubierane.
Nieco więcej piękna w ciałach oraz wyższość intelektualna i moralna odróżnia ich od was ,poza tym nie ma istotnej różnicy.

Nie wiem,czy mnie zrozumiecie,nie wiem również jak wyrazić moje myśli ,z każdym przejsćiem w światy bardziej zaawansowane,moje ciało duchowe przekształcało się,nabierając piękna i blasku.Te modyfikacje dla mojej duszy dalekie były od dobrego samopoczucia, powodowały cierpienie i zakłopotanie,całe te zewnętrzne piękno przypisać można było wewnętrznej czystości i cnotom,których mój duch nie posiadał.
Reprezentowałem wyrzuty sumienia i pamięć o wielkiej odległości między tym czym mogłem być z pewnym wysiłkiem adoracji i miłości.Wyobraźcie sobie,co przechodzi przez wnętrze nędznego niewolnika,gdy przychodzi do księcia ,okrywając swoje ciało dziwnymi tkaninami i szatami ,a wtedy zrozumiecie moje oszołomienie.
Byłem niewolnikiem mojego ubóstwa zasług i cnót,aby odwiedzić przepaść wspaniałości i światła,musiałem ubrać się w weselne szaty.To ubranie nie odpowiadało mojemu duchowi ,przyodziałem się chwilowo z powodu nieskończonej dobroci Pana,który pozwolił,abym zobaczył te wspaniałe harmonie...
Im większa przejrzystość i piękno ciała,tym bardziej kontrastowała prawda o mojej nędzy.
Najlepiej gdybym ukrył się przed tak zaawansowanymi stworzeniami,ale moja wola była próżna i nie mogła zasłonić tego światła ,ani cofnąć się do mojej sprawiedliwej przeszłości.
W miarę jak unosiłem się jeszcze wyżej ,stawałem się bardziej zdesperowany i upokorzony.Byłem nieszczęśliwcem, tam gdzie panuje szczęście,ptakiem,który porusza skrzydłami w regionach o niespotykanym spokoju i świetle ,ale z okrutną strzałą w sercu.

Światło zalewające góry i równiny światów wyższych jest dużo czystsze niż  światło słońca wiwatujące waszym oczom ,powodując komfort i nadzieję.
Swiatło waszego świata jest ciemnością !
O jakie harmonie mój Boże,Ojcze,Królu i Autorze piękna uniwersalnej harmonii!
Światło daje kolory i życie ciałom,zachowuje idealną zgodność i równoległość z emanującymi duszami,które są odbiciem tego,co rodzi się z boskich cnót.
Światło waszego słońca jest światłem duchowym z łona inteligentnych stworzeń zachowujacych  cnotę myśli i woli. Dlatego Duchy Czyste,ziemię nazywają światem ciemności,a wy Duchy Światła nazywacie,szczęśliwymi i czystymi.

Boże mój!Ojcze mój!Ojcze moich braci!Widziałem cudowną iskrę Twojej niewyobrażalnej miłości.
Słyszałem hymn adoracji i pieśń miłosierdzia,miękką jak pocałunki cnót,słodką jak boskie owoce,których woń czuć na niebiańskim stole Duchów Czystych,Twoich pierworodnych dzieci.
Widząc i słysząc te delikatne koncerty cierpiałem z żalu ,z żalu w obliczu moich nieczystości i mojego samolubstwa,ale dziękuję mój Boże!Dziękuje za wyrzuty sumienia,które obudzą moje opóźnione cele!
Dobrze wiem,że szczęście ,które dostrzegłem ,to nie moje szczęście,że może miną setki,a nawet tysiące lat ,kiedy moja dusza zdobędzie te wysokości,wtedy wiem,że nadejdzie dzień mojej elewacji w którym przyjęty będę do weselnego stołu.
C.d.n.

Jose Amigo I Pellicer z Chrześciajńaskiego koła spirytystycznego  
,,Círculo Cristiano Espiritista z  Lleidy w  Hiszpanii.W  tym kręgu spirytystów nawiązano pierwsze kontakty z Maryją z Nazaretu