sobota, 11 marca 2017

Niewypełnienie zobowiązań i obietnic reinkarnacyjnych przynosi bolesne i smutne konsekwencje.




Przyjmijcie światło Boga niech Jego światło promieniuje w każdym z nas.

Przedstawimy temat,choć przez was dobrze znany.Uważamy za stosowne,abyście ponownie usłyszeli o obowiązku ,który zobowiązaliście się wypełnić w waszej egzystencji.

Opowiem powierzchownie część z moich żyć na Ziemi.

Moje życie rozwijało się w smutku,przeżywałem wiele perypetii,ciężko pracowałem,pomimo tego założyłem liczną rodzinę.
Wszelkie braki ciągnęły się w nieskończoność-jak godziny mojej pracy.Niestety dzieciom nie mogłem zapewnić edukacji ,a moja towarzyszka życia zmarła wcześnie.Bardzo zachorowałem,w rodzinie zapanowało rozłamanie,zdesperowany popełniłem samobójstwo...

Największy grzech jaki człowiek może popełnić ,to odebrać to czego sam nie jest sobie w stanie dać.
Moja niefortunna decyzja spowodowała ogromne cierpienie-nieopisanego bólu.Życie duchowe było nie do zniesienia,czarne,smutne i bez horyzontów.Wszędzie wokół mnie widziałem tysiące twarzy,które potępiały mnie za taką decyzje.W tym stanie prawdopodobnie spędziłem wiele wieków.Nie mogłem się podnieść na duchu ku bożemu światłu,ponieważ nie było mi to dozwolone.

Dla Ojca nas wszystkich wszystko ma swój koniec,nie ma znaczenia,kto i w jaki sposób popełnia wykroczenia, w momencie kiedy dochodzi do wyrzutów sumienia ,On zawsze wyciąga swą łaskawą rękę,a kiedy duch  okazuję skruchę i  prosi o próbę,by odkupić winę,Bóg pozwala poprzez pracę,poświęcenie,cnotę,miłość do wszystkich i wolę zadość uczynić i poprawić się.Aby wszystkiego tego dokonać,prawie zawsze prosimy w nadmiarze,aby jak najszybciej spłacić nasze winy,ale Bóg,który wie,gdzie i dokąd sięga nasza wola,daje nam tylko tyle,ile nasze siły mogą udźwignąć.

Aby odkupić tak wielkie wykroczenie w pierwszej reinkarnacji (po tym zdarzeniu) pozwolono mi,abym rozwijał się duchowo, poprzez zdobywanie wiedzy,jak również,abym rozwijał miłość i zrozumienie w gronie moich rówieśników.
Powróciłem do świata duchów,a wraz z tym ,ze zwiększoną wiedzą i wyższością duchową.
Jednak to nie był jeszcze koniec próby zadośćuczynienia ,aby kontynuować spłatę zadłużenia po samobójstwie otrzymałem pozwolenie na nowe wcielenie.

Reinkarnowałem we włoskim mieście Neapol ,w chrześcijańskiej rodzinie o bardzo dobrej pozycji.
Życie tego małżeństwa wyróżniało się miłosierdziem,dobrocią i stałą pomocą dla potrzebujących.
Postanowiłem zostać religijnym, moi rodzice zgodzili się.Ponieważ ta droga była moją preferencją,
w nauce zrobiłem szybkie postępy i po kilku latach zostałem duchownym.
Modliłem się całą głębią,myślałem tylko,aby czynić dobro dla wszystkich,którzy są w potrzebie.
Dawałem jałmużnę,rady,moje słowa były pełne przykładu.Moi towarzysze komentowali,że jestem złym duchownym,mówiąc,że kapłan powinien pisać i być mówcą,a nie ocierać się o niskie sfery biedoty.Stawiałem się ich krytyce,ale presja była taka,że stopniowo ustępowałem w działaniu,a moi przełożeni i współpracownicy w obawie,że powrócę do charytatywnych działań zaproponowali mi wyższą rangę.W ten sposób stałem się biskupem,a następnie kardynałem.

Kiedy zasiadłem na krześle jako kardynał w intymności mojej duszy odczuwałem niezrozumiały niepokój.
Mgliście przypominałem sobie zobowiązanie,którego podjąłem się na nowe wcielenie.A teraz pochlebiany, pełen bogactwa i zaszczytów,którego całowano po rękach,nawet monarchowie klękali przede mną.Nie było łatwym wykonać zobowiązanie,które obiecałem.I tak było.Ignorując moje sumienie,stałem się niezasłużonym kardynałem w oczach Boga.

Odcieleśniłem się.Mój pogrzeb był ogromny,na moją cześć zrobiono wielkie religijne pożegnanie.
Ach moi bracia ! Natychmiastowo przedstawiono,że moje zobowiązanie nie zostało wypełnione.
A jeśli cierpienie ,które przeżywałem po samobójstwie było wielkie ,to teraz było jeszcze większe
,ponieważ posiadałem inteligencję i wiedziałem jak używać rozumu.

Bracia,którzy wyszli mi na spotkanie bardzo mnie żałowali.
Widziałem jak znikają wszystkie wyróżnienia,bogactwa,zobaczyłem,że pośród innych stałem się bardzo małym, zawstydziłem się i zdałem sprawę,że niewypełnione zobowiązanie wobec Boga i siebie jest strasznym wykroczeniem.

Nie wiem ile w świecie duchowym trwała moja odysea ,co mogę powiedzieć,to ,że cierpiałem bardziej niż przedtem,ponieważ znałem zasięg moich wad.

Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu, po moim niepowodzeniu,zaprosił mnie na drogę naprawy.
Kiedy nabrałem sił ,poprosiłem o ponowne wcielenie ,w tym samym celu ,co wcześniej,zostało to uwzględnione.
Reinkarnowałem się w Rosji,w miejscowości Vonnigrof,taką nazwę miała ta miejscowość w tamtych czasach.
Odrodziłem się w rodzinie nauczycieli o dobrej pozycji społecznej.Zostałem wojskowym,wydawało mi się,że miecze dadzą mi jakąś władzę i przewagę,było to przypomnienie z poprzedniego wcielenia, kiedy byłem kardynałem.
Odcieleśnił się mój ojciec,przez co musiałem przejąć jego obowiązki i,zadbać o szkołę i uczniów.
Kiedy zasiadłem pomiędzy dziećmi i zacząłem uczyć te młode umysły,które jeszcze nic nie wiedziały o grzechu ,moja dusza się przekształciła.W mojej świadomości usłyszałem głos mojego przewodnika,który namawiał mnie,aby miłować wszystkich i odkupić się w moim wysiłku i poprawnym zachowaniu.

Poświęciłem swoje życie,aby uczyć i wychowywać dzieci w miłości i szacunku do Boga;aby byli mężczyznami inteligentnymi i zaangażowanymi w życie.Mogłem działać charytatywnie,ponieważ po śmierci mojej matki,wszystkie dobra materialne (jako jedyne dziecko 
) przeszły na mnie.Odpędziłem od siebie złe myśli,by nie przywiązywać
wartości do dóbr ziemskich,a jedyną wartość jaką mają dobra materialne wykorzystać,aby chronić osoby w potrzebie.Z biegiem czasu rozdałem wszystkie moje pieniądze.
Kiedy nie miałem już nic,aby praktykować miłosierdzie ,używałem słów,dając dobre rady.
W ten sposób dożyłem 70 lat.Wszyscy mnie kochali,nazywali mnie świętym nauczycielem.Ach,gdybyście zobaczyli bracia moi, jak wielką satysfakcją wypełniała się moja dusza.Nawet kiedy byłem kardynałem nie czułem tak wielkiej radości.

Przyszedł moment powrotu do świata duchów,jakież było moje zdziwienie!Przedstawiono mi moje poprzednie egzystencje.Moi przewodnicy zabrali mnie w rejony ,gdzie światło było promienne,gdzie oddychało się tylko miłością.Tam zacząłem się uczyć i delektować błogosławionym światłem,którego tak mi brakowało,jednym słowem zacząłem stawać się duchem godnym Boga.

Spędziłem tam wiele czasu,tutaj czas nie ma miary.Ponieważ wypełniłem swoje zobowiązanie,otrzymałem możliwość, aby kształcić się wyżej.Przygotowano dla mnie nowe wcielenie,już nie po to,aby odkupić winy,ale ,aby przekazać ludzkości czym jest piękno,które widziałem i cieszyłem się nim w niebie.

Powróciłem na Ziemię jako mężczyzna,odrodziłem się w Hiszpani.To naród o bogatej historii i wydarzeń świeckich.I jako,że mój duch pamiętał wszystkie te splendory i cuda,których byłem świadkiem w niebiosach, poświęciłem się,aby uchwycić to na płótnie.Przyniosłem ze sobą błogosławiony dar malowania,który nabyłem podczas wyższych studiów w przestrzeni duchowej. Wszystko mierzyłem ze wspaniałą dokładnością,prawidłowe linie i szerokie wizje figur,które chciałem przedstawić.

Wypełniając misję poznałem mistrzów,którzy posiadali dokładną wiedzę o pięknej i wzniosłej sztuce malowania.
Kontynuując moją drogę szybko stałem się sławny.Moje obrazy zachowywane są i podziwiane w waszych muzeach.
Byłem skromny,a moja dusza,kiedy wyobrażałem i urzeczywistniałem figury unosiła się,ponieważ błogosławiony Bóg i Jego Archaniołowie inspirowali mnie malując te piękne linie.Dominowały kolory duchowe.Nakładałem je we wspaniały sposób,że ja sam nie potrafiłem wyjaśnić tych fantazji i kolorów,wyrażonych tak naturalnie i dokładnie.Moja historię opisaną i umieszczoną znajdziecie w archiwach hiszpańskich bibliotek .

Macie bracia w waszej Hiszpani,w Hiszapani,w której i ja żyłem,cuda sztuki, nauki skupione
w muzeach i bibliotekach.Wszystkie sztuki i wszystkie nauki miały zaszczyt przejść przez waszą Hiszpanię.

Kiedy moje prace były rozpowszechniane i dobrze odbierane,zrozumiałem ,że dar,który otrzymałem,dar dzięki ,któremu wiernie odzwierciedlałem postacie i sceny nie mógł być wykonywany bez bożej  pomocy.
Pewnego dnia ,było to kiedy robiłem ostatnią pracę w mieście Cadiz,w klasztorze kapucynów,podczas malowania postaci religijnych,poślizgnąłem się i spadłem z rusztowania,raniąc moje wnętrze,to wywołało moją śmierć.

Przyszedłem do was bracia ,aby opowiedzieć historię moich żyć,abyście zrozumieli bolesne i smutne konsekwencje,kiedy to nie wypełniamy zobowiązań i obietnic założonych przed wejściem w ciało.
Zobowiązań,które wszyscy w sposób intuicyjny znamy,ale w większości ludzi nie spełniamy.
Starajcie się,starajcie się bardzo bracia ,aby tak nie było i w waszym przypadku,zdecydowanie wypełniajcie to ,co zamierzyliście,wypełniajcie drogi i ścieżki zobowiązaniami ,które podjęte były w zgodzie z waszymi obietnicami.

Ja moi bracia od tamtej pory jestem w przestrzeni ,maluję fluidami oraz mediami,którymi tu dysponuję dzięki światłu  i odpowiedniej wzniosłości,których promieniowanie wymaga dużej maestrii,tak aby odzwierciedlać z pewną dokładnością.

Wiecie jak w ostatnim wcieleniu się nazywałem?...Nazywałem się  Bartolome Esteban Murillo

Przekaz psychofoniczny ,medium  Eduardo Fernández Hebrard
 Jaen, 10 luty ,1957 r.

Obrazy  Bartolome Esteban Murillo



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz