Przyjmijcie światło Boga niech Jego
światło promieniuje w każdym z nas.
Przedstawimy temat,choć przez was
dobrze znany.Uważamy za stosowne,abyście ponownie usłyszeli o
obowiązku ,który zobowiązaliście się wypełnić
w waszej egzystencji.
Opowiem powierzchownie część z moich
żyć na Ziemi.
Moje życie rozwijało się w
smutku,przeżywałem wiele perypetii,ciężko pracowałem,pomimo tego
założyłem liczną rodzinę.
Wszelkie braki ciągnęły się w
nieskończoność-jak godziny mojej pracy.Niestety dzieciom nie
mogłem zapewnić edukacji ,a moja towarzyszka życia zmarła
wcześnie.Bardzo zachorowałem,w rodzinie zapanowało
rozłamanie,zdesperowany popełniłem samobójstwo...
Największy grzech jaki człowiek może
popełnić ,to odebrać to czego sam nie jest sobie w stanie dać.
Moja niefortunna decyzja spowodowała
ogromne cierpienie-nieopisanego bólu.Życie duchowe było nie do
zniesienia,czarne,smutne i bez horyzontów.Wszędzie
wokół mnie widziałem tysiące twarzy,które potępiały mnie za
taką decyzje.W tym stanie prawdopodobnie
spędziłem wiele wieków.Nie mogłem się podnieść na duchu ku
bożemu światłu,ponieważ nie było mi to dozwolone.
Dla Ojca nas wszystkich wszystko ma
swój koniec,nie ma znaczenia,kto i w jaki sposób popełnia
wykroczenia, w momencie kiedy dochodzi do wyrzutów
sumienia ,On zawsze wyciąga swą łaskawą rękę,a kiedy duch okazuję skruchę i prosi o próbę,by odkupić winę,Bóg pozwala poprzez pracę,poświęcenie,cnotę,miłość do wszystkich i
wolę zadość uczynić i poprawić się.Aby wszystkiego tego dokonać,prawie zawsze prosimy w
nadmiarze,aby jak najszybciej spłacić nasze winy,ale Bóg,który
wie,gdzie i dokąd sięga nasza wola,daje nam
tylko tyle,ile nasze siły mogą udźwignąć.
Aby odkupić tak wielkie wykroczenie w
pierwszej reinkarnacji (po tym zdarzeniu) pozwolono mi,abym rozwijał się duchowo, poprzez zdobywanie
wiedzy,jak również,abym rozwijał miłość i zrozumienie w gronie
moich rówieśników.
Powróciłem do świata duchów,a wraz
z tym ,ze zwiększoną wiedzą i wyższością duchową.
Jednak to nie był jeszcze koniec
próby zadośćuczynienia ,aby kontynuować spłatę zadłużenia po
samobójstwie otrzymałem pozwolenie na nowe wcielenie.
Reinkarnowałem we włoskim mieście
Neapol ,w chrześcijańskiej rodzinie o bardzo dobrej pozycji.
Życie tego małżeństwa wyróżniało
się miłosierdziem,dobrocią i stałą pomocą dla potrzebujących.
Postanowiłem zostać religijnym, moi
rodzice zgodzili się.Ponieważ ta droga była moją preferencją,
w nauce zrobiłem szybkie postępy i po
kilku latach zostałem duchownym.
Modliłem się całą głębią,myślałem
tylko,aby czynić dobro dla wszystkich,którzy są w potrzebie.
Dawałem jałmużnę,rady,moje słowa
były pełne przykładu.Moi towarzysze komentowali,że jestem złym
duchownym,mówiąc,że kapłan powinien pisać i
być mówcą,a nie ocierać się o niskie sfery biedoty.Stawiałem
się ich krytyce,ale presja była taka,że stopniowo
ustępowałem w działaniu,a moi przełożeni i współpracownicy w obawie,że powrócę do
charytatywnych działań zaproponowali mi wyższą rangę.W ten
sposób stałem się biskupem,a następnie kardynałem.
Kiedy zasiadłem na krześle jako
kardynał w intymności mojej duszy odczuwałem niezrozumiały
niepokój.
Mgliście przypominałem sobie
zobowiązanie,którego podjąłem się na nowe wcielenie.A teraz
pochlebiany, pełen bogactwa i zaszczytów,którego
całowano po rękach,nawet monarchowie klękali przede mną.Nie było
łatwym wykonać zobowiązanie,które
obiecałem.I tak było.Ignorując moje sumienie,stałem się
niezasłużonym kardynałem w oczach Boga.
Odcieleśniłem się.Mój pogrzeb był
ogromny,na moją cześć zrobiono wielkie religijne pożegnanie.
Ach moi bracia ! Natychmiastowo
przedstawiono,że moje zobowiązanie nie zostało wypełnione.
A jeśli cierpienie ,które przeżywałem
po samobójstwie było wielkie ,to teraz było jeszcze większe
,ponieważ posiadałem inteligencję i
wiedziałem jak używać rozumu.
Bracia,którzy wyszli mi na spotkanie
bardzo mnie żałowali.
Widziałem jak znikają wszystkie
wyróżnienia,bogactwa,zobaczyłem,że pośród innych stałem się
bardzo małym, zawstydziłem się i zdałem
sprawę,że niewypełnione zobowiązanie wobec Boga i siebie jest strasznym
wykroczeniem.
Nie wiem ile w świecie duchowym
trwała moja odysea ,co mogę powiedzieć,to ,że cierpiałem
bardziej niż przedtem,ponieważ znałem zasięg
moich wad.
Bóg w swoim nieskończonym
miłosierdziu, po moim niepowodzeniu,zaprosił mnie na drogę
naprawy.
Kiedy nabrałem sił ,poprosiłem o
ponowne wcielenie ,w tym samym celu ,co wcześniej,zostało to
uwzględnione.
Reinkarnowałem się w Rosji,w
miejscowości Vonnigrof,taką nazwę miała ta miejscowość w
tamtych czasach.
Odrodziłem się w rodzinie nauczycieli
o dobrej pozycji społecznej.Zostałem wojskowym,wydawało mi się,że miecze dadzą mi jakąś władzę i
przewagę,było to przypomnienie z poprzedniego wcielenia, kiedy byłem kardynałem.
Odcieleśnił się mój ojciec,przez co
musiałem przejąć jego obowiązki i,zadbać o szkołę i uczniów.
Kiedy zasiadłem pomiędzy dziećmi i
zacząłem uczyć te młode umysły,które jeszcze nic nie wiedziały
o grzechu ,moja dusza się przekształciła.W
mojej świadomości usłyszałem głos mojego przewodnika,który
namawiał mnie,aby miłować wszystkich i odkupić się
w moim wysiłku i poprawnym zachowaniu.
Poświęciłem swoje życie,aby uczyć
i wychowywać dzieci w miłości i szacunku do Boga;aby byli
mężczyznami inteligentnymi i zaangażowanymi w
życie.Mogłem działać charytatywnie,ponieważ po śmierci mojej
matki,wszystkie dobra materialne (jako jedyne dziecko
) przeszły na mnie.Odpędziłem od siebie złe myśli,by nie
przywiązywać
wartości do dóbr ziemskich,a jedyną
wartość jaką mają dobra materialne wykorzystać,aby chronić osoby w potrzebie.Z biegiem czasu rozdałem
wszystkie moje pieniądze.
Kiedy nie miałem już nic,aby
praktykować miłosierdzie ,używałem słów,dając dobre rady.
W ten sposób dożyłem 70 lat.Wszyscy
mnie kochali,nazywali mnie świętym nauczycielem.Ach,gdybyście
zobaczyli bracia moi, jak wielką satysfakcją wypełniała
się moja dusza.Nawet kiedy byłem kardynałem nie czułem tak wielkiej
radości.
Przyszedł moment powrotu do świata
duchów,jakież było moje zdziwienie!Przedstawiono mi moje
poprzednie egzystencje.Moi przewodnicy zabrali
mnie w rejony ,gdzie światło było promienne,gdzie oddychało się
tylko miłością.Tam zacząłem się uczyć
i delektować błogosławionym światłem,którego tak mi
brakowało,jednym słowem zacząłem stawać się duchem
godnym Boga.
Spędziłem tam wiele czasu,tutaj czas
nie ma miary.Ponieważ wypełniłem swoje zobowiązanie,otrzymałem
możliwość, aby kształcić się wyżej.Przygotowano
dla mnie nowe wcielenie,już nie po to,aby odkupić winy,ale ,aby
przekazać ludzkości czym jest piękno,które
widziałem i cieszyłem się nim w niebie.
Powróciłem na Ziemię jako
mężczyzna,odrodziłem się w Hiszpani.To naród o bogatej historii
i wydarzeń świeckich.I jako,że mój duch
pamiętał wszystkie te splendory i cuda,których byłem świadkiem w
niebiosach, poświęciłem się,aby uchwycić to na
płótnie.Przyniosłem ze sobą błogosławiony dar malowania,który
nabyłem podczas wyższych studiów w
przestrzeni duchowej. Wszystko mierzyłem ze wspaniałą
dokładnością,prawidłowe linie i szerokie wizje figur,które
chciałem przedstawić.
Wypełniając misję poznałem
mistrzów,którzy posiadali dokładną wiedzę o pięknej i wzniosłej
sztuce malowania.
Kontynuując moją drogę szybko stałem
się sławny.Moje obrazy zachowywane są i podziwiane w waszych
muzeach.
Byłem skromny,a moja dusza,kiedy
wyobrażałem i urzeczywistniałem figury unosiła się,ponieważ
błogosławiony Bóg i Jego Archaniołowie inspirowali
mnie malując te piękne linie.Dominowały kolory duchowe.Nakładałem
je we wspaniały sposób,że ja sam nie
potrafiłem wyjaśnić tych fantazji i kolorów,wyrażonych tak
naturalnie i dokładnie.Moja historię opisaną i
umieszczoną znajdziecie w archiwach hiszpańskich bibliotek .
Macie bracia w waszej Hiszpani,w
Hiszapani,w której i ja żyłem,cuda sztuki, nauki skupione
w muzeach i bibliotekach.Wszystkie
sztuki i wszystkie nauki miały zaszczyt przejść przez waszą
Hiszpanię.
Kiedy moje prace były rozpowszechniane
i dobrze odbierane,zrozumiałem ,że dar,który otrzymałem,dar
dzięki ,któremu wiernie odzwierciedlałem
postacie i sceny nie mógł być wykonywany bez bożej pomocy.
Pewnego dnia ,było to kiedy robiłem
ostatnią pracę w mieście Cadiz,w klasztorze kapucynów,podczas
malowania postaci religijnych,poślizgnąłem się
i spadłem z rusztowania,raniąc moje wnętrze,to wywołało moją
śmierć.
Przyszedłem do was bracia ,aby
opowiedzieć historię moich żyć,abyście zrozumieli bolesne i
smutne konsekwencje,kiedy to nie wypełniamy
zobowiązań i obietnic założonych przed wejściem w ciało.
Zobowiązań,które wszyscy w sposób
intuicyjny znamy,ale w większości ludzi nie spełniamy.
Starajcie się,starajcie się bardzo
bracia ,aby tak nie było i w waszym przypadku,zdecydowanie
wypełniajcie to ,co zamierzyliście,wypełniajcie
drogi i ścieżki zobowiązaniami ,które podjęte były w zgodzie z waszymi obietnicami.
Ja moi bracia od tamtej pory jestem w
przestrzeni ,maluję fluidami oraz mediami,którymi tu dysponuję dzięki światłu i
odpowiedniej wzniosłości,których promieniowanie wymaga dużej
maestrii,tak aby odzwierciedlać z pewną
dokładnością.
Wiecie jak w ostatnim wcieleniu się
nazywałem?...Nazywałem się Bartolome Esteban Murillo
Przekaz psychofoniczny ,medium Eduardo Fernández Hebrard
Jaen, 10 luty ,1957 r.
Obrazy Bartolome Esteban Murillo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz