IV
Wokół moich zwłok.Prawda o
wspólczuciu przyjaciół z Ziemi
Wiem,że chcielibyście szczegółowego opisu od kiedy przebudziłem się w świecie duchów, jednak nie mogę powiedzieć wszystkiego,co zaspokoi wasze
oczekiwania -idei niematerialnych rzeczy dotyczących życia dusz.
Mimo to, tą krótką relacją postaram się obudzić wasze zrozumienie i wątpliwości.
Nie tak daleki jest dzień kiedy
spotkacie się z waszą rzeczywistością i pewnością,
wtedy z zadowoleniem przypomnicie sobie
moje słowa,jeśli z ich powodu zrobiliście coś dobrego ,albo wręcz
przeciwnie z obaw i niepewności nie pozostawiliście w
swoim duchu żadnych oznak miłosierdzia.
Na wasze obawy i wątpliwości macie
określony czas, bo Ziemia jest miejscem odkupień win i prób dla tych ,co właśnie mają
wątpliwości,które nieustannie was atakują .Aby ochłodzić
uczucia ducha,starajcie się inspirować wasze dzieła ,trwając w dobroci wobec
stworzeń i w uwielbieniu Opatrzności-Ojca Wszechświata.
Po obudzeniu i zweryfikowaniu ,że nie
umarłem i żyję,pierwszym ,co objawiło mi moje sumienie ,to wizja
mojej materialnej powłoki ,w której
błądziłem po świecie.
Obecność mojego już obojętnego
ciała,bez światła,bez ruchu,bez życia,a mimo to otrzymującego
zaszczyty na które nawet za życia nie
zasłużyłem,spowodowało to straszliwą odrazę ,uczucie tak
odpychające,że gdybym mógł to uciekłbym stamtąd,niestety
nie mogłem ,ponieważ trzymała mnie siła silniejsza od mojej
woli,to znaczy więź,która łączyła duszę
z tymi zaczynającymi się rozkładać szczątkami.
Równocześnie obserwowałem siebie i
zobaczyłem jako zdumiewający właściciel innego młodego i
zwinnego ciała, podobnego do tego z którego
niedawno wyszedłem.To wszystko było dla mnie
niespodzianką,zamykałem oczy .a wciąż widziałem.Chciałem
latać,a mimo wszystko nadal byłem w tym samym miejscu,jako świadek moich wcześniejszych myśli.
Aby pożegnać moje zwłoki
przychodziły różne osoby,między innymi tacy, którzy darzyli mnie
uczuciem przyjaźni,ale niewielu z nich uciskało
serce,jeśli nie powiedzieć,że byli pełni strachu.
Wtedy zrozumiałem ile warci są
ludzie,jak wiele hipokryzji można ukryć w pozornym pobożnym
oddaniu religijnym, wielu towarzyszyło moim
pozostałościom.ale mało kto szedł w duchu towarzysza lub
przyjaciela.
Ta samotność duchowa była zasłużoną
karą za moją aroganckość.
W końcu udało mi się całkowicie
odłączyć od mojego ciała i zostawić tych,którzy byli
niecierpliwi ,ponieważ nic jak tylko chcieli ,aby wkrótce zakończyły się
ceremonie,które zobowiązywały ich ,by towarzyszyć mojemu ciału.
Przyznano mi potrzbną wolność,mogłem
opuścić tamto miejsce ,aby zwrócić się do wszystkich moich
znajomych i przyjaciół z Ziemi,po to,bym mógł zastanowić się
nad wartością i prawdą uczuć.Korzytając z tej wolności
,przenosiłem się do miejsc,gdzie przejawiała się łaska
miłości ,która przyciągała mnie w trakcie mojej ziemskiej
egzystencji.
Ach,ile rozczarowań,bracia moi!
Upadali jeden po drugim ,bo wszystko to widziałem
już bez maski i zasłony złudzenia mojej dumy! Wtedy
zrozumiałem,że przyjaźń na Ziemi to rzadki wyjątek,,że to nic
jak kłamstwo miłości i sympatii,fałszywa moneta miłosierdzia,a
przyczyną był własny interes i samolubstwo...
Moi przyjaciele byli bardziej
przywiązani do siebie ,niż do przyjaźni,która jest dobrem dla
każdego człowieka.
W tym wszystkim widziałem spełnienie
wielkiego prawa sprawiedliwości,sumę ludzkiej miłości,która
płynęła nade mną ,a miłość była w pełni
taka sama ,jak ta,którą dawałem innym ludziom.
Ach bracia,płaczę! Płaczę za moje
rozczarowania,za nędzę moich sentymentów i uczuć !
Pragnąłem odejść od tych
oskarżycielskich miejsc,świadków mojego samolubstwa i wszelakiej
innej marności,
Pragnąłem emancypować ,uciec od
takich miejsc ,gdzie dominuje hipokryzja ,a fałsz rządzi
zwyczajami.
Widząc obce serce ,miałem własne
serce w oczach mojego ducha,nawet ignorując,że ludzie nie mogą czytać tajemnic moich sentymentów ,
mój wstyd bardzo mnie żenował.
Byłem sam na sam ze swoim sumieniem
!Czułem się zagubiony i zdewastowany.
Na moje błędy i nieczystości spadał
wzrok niezliczonych inteligentnych stworzeń,których światło biło niesamowitą czystością...
V
Światy
odnowy.Ciało duchowe.Harmonie światła.
Wiecie jaką prędkość rozwija
światło waszego słońca, pojawiające się w waszych oczach?
Więc ta prędkość jest niczym w
porównaniu do tej z którą leciałem w niezmierzonej przestrzeni.
Nie latałem, a wędrowałem w eterze,w
sposób,którego nie potrafię wyjaśnić,ani wy nie moglibyście
zrozumieć.
Wędrowałem z jednego punktu do
drugiego za pomocą mojej myśli i woli,ta wola nie pochodziła od
mojego pragnienia,a od woli wyższej od mojej.
Moja aktywność,zarówno mechaniczna
jak i moralna nie była wynikiem mojej spontanicznej woli,była
efektem spełnienia najpiękniejszych praw,praw
harmonijnych koncertów miłosierdzia Bożego.
Krążąc ,w pierwszej kolejności
odwiedziłem serię światów szczęśliwszych niż Ziemia,z którą
mają wiele podobieństw.Te światy są w zasięgu
waszego wzroku.Mieszkańcy nie wiele różnią się od was,jeśli
chodzi o organizm i warunki manifestujące życia
i formy,w które są ubierane.
Nieco więcej piękna w ciałach oraz
wyższość intelektualna i moralna odróżnia ich od was ,poza tym nie ma
istotnej różnicy.
Nie wiem,czy mnie zrozumiecie,nie wiem
również jak wyrazić moje myśli ,z każdym przejsćiem w światy bardziej zaawansowane,moje ciało
duchowe przekształcało się,nabierając piękna i blasku.Te
modyfikacje dla mojej duszy dalekie były od
dobrego samopoczucia, powodowały cierpienie i zakłopotanie,całe te zewnętrzne piękno przypisać można
było wewnętrznej czystości i cnotom,których mój duch nie
posiadał.
Reprezentowałem wyrzuty sumienia i
pamięć o wielkiej odległości między tym czym mogłem być z
pewnym wysiłkiem adoracji i miłości.Wyobraźcie
sobie,co przechodzi przez wnętrze nędznego niewolnika,gdy
przychodzi do księcia ,okrywając swoje ciało dziwnymi
tkaninami i szatami ,a wtedy zrozumiecie moje oszołomienie.
Byłem niewolnikiem mojego ubóstwa
zasług i cnót,aby odwiedzić przepaść wspaniałości i
światła,musiałem ubrać się w weselne szaty.To ubranie
nie odpowiadało mojemu duchowi ,przyodziałem się chwilowo z powodu
nieskończonej dobroci Pana,który pozwolił,abym zobaczył te
wspaniałe harmonie...
Im większa przejrzystość i piękno
ciała,tym bardziej kontrastowała prawda o mojej nędzy.
Najlepiej gdybym ukrył się przed tak
zaawansowanymi stworzeniami,ale moja wola była próżna i nie mogła zasłonić tego światła ,ani cofnąć
się do mojej sprawiedliwej przeszłości.
W miarę jak unosiłem się jeszcze
wyżej ,stawałem się bardziej zdesperowany i upokorzony.Byłem
nieszczęśliwcem, tam gdzie panuje
szczęście,ptakiem,który porusza skrzydłami w regionach o
niespotykanym spokoju i świetle ,ale z okrutną strzałą w sercu.
Światło
zalewające góry i równiny światów wyższych jest dużo czystsze
niż światło słońca wiwatujące waszym
oczom ,powodując komfort i nadzieję.
Swiatło waszego świata jest
ciemnością !
O jakie harmonie mój Boże,Ojcze,Królu
i Autorze piękna uniwersalnej harmonii!
Światło daje kolory i życie ciałom,zachowuje idealną zgodność i
równoległość z emanującymi duszami,które są odbiciem tego,co rodzi się z boskich cnót.
Światło waszego słońca jest
światłem duchowym z łona inteligentnych stworzeń zachowujacych cnotę myśli i woli. Dlatego Duchy
Czyste,ziemię nazywają światem ciemności,a wy Duchy Światła
nazywacie,szczęśliwymi i czystymi.
Boże mój!Ojcze mój!Ojcze moich
braci!Widziałem cudowną iskrę Twojej niewyobrażalnej miłości.
Słyszałem hymn adoracji i pieśń
miłosierdzia,miękką jak pocałunki cnót,słodką jak boskie
owoce,których woń czuć na niebiańskim stole Duchów
Czystych,Twoich pierworodnych dzieci.
Widząc i słysząc te delikatne
koncerty cierpiałem z żalu ,z żalu w obliczu moich nieczystości
i mojego samolubstwa,ale dziękuję mój
Boże!Dziękuje za wyrzuty sumienia,które obudzą moje opóźnione
cele!
Dobrze wiem,że szczęście ,które
dostrzegłem ,to nie moje szczęście,że może miną setki,a nawet
tysiące lat ,kiedy moja dusza zdobędzie te
wysokości,wtedy wiem,że nadejdzie dzień mojej elewacji w którym
przyjęty będę do weselnego stołu.
C.d.n.
Jose Amigo I Pellicer z Chrześciajńaskiego koła spirytystycznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz